PayEye: Płatności mobilne indywidualne

`PayEye to ciekawa, ale niszowa usługa. Oferuje płatności biometryczne, co brzmi przyszłościowo, ale realnie ogranicza jej użyteczność. Brak opłat miesięcznych to plus, ale brak jasnych informacji o limitach transakcji i powszechności akceptacji terminali PayEye mocno studzi entuzjazm. To propozycja dla technologicznych geeków, którzy lubią nowinki i nie boją się bycia "early adopterami", ale dla Kowalskiego szukającego uniwersalnego rozwiązania do codziennych płatności to jeszcze nie to. Zakładam, że PayEye zarabia na opłatach od merchantów – pytanie, czy te opłaty są konkurencyjne względem standardowych systemów płatności kartami, bo to determinuje, jak szybko usługa się rozwinie.

Biometria – futurystyczny bajer czy realne usprawnienie?

Fuzja biometrii tęczówki oka i twarzy brzmi imponująco, ale rodzi pytania o praktyczność. Czy terminale zawsze działają bez zarzutu? Czy rozpoznają nas w okularach, czapce, przy słabym oświetleniu? Brak publicznych informacji o wskaźniku błędnych rozpoznań (False Acceptance Rate i False Rejection Rate) sprawia, że trudno ocenić, czy to naprawdę wygodniejsze od tradycyjnej karty lub płatności telefonem. Z perspektywy bezpieczeństwa – tokenizacja danych biometrycznych i szyfrowanie to dobra praktyka, ale atak hakerski na serwery PayEye (teoretycznie) mógłby skutkować kompromitacją danych biometrycznych, co jest znacznie poważniejsze niż wyciek numeru karty.

Koszty i ukryte pułapki

Obietnica braku opłat miesięcznych to oczywiście marketingowy wabik. Prawdziwe pieniądze PayEye zarabia (lub będzie zarabiał) na prowizjach od transakcji pobieranych od sprzedawców. To standardowa praktyka, ale warto mieć świadomość, że te koszty pośrednio ponoszą klienci – bo sprzedawcy mogą podnosić ceny, żeby je zrekompensować. Problem polega na tym, że brak transparentności w tym zakresie utrudnia ocenę, czy PayEye jest rzeczywiście "bezpłatny". Minimalna kwota transakcji 10 zł w sklepach stacjonarnych to absurd. Chcesz kupić gumę do żucia? Pech. To ewidentnie ogranicza użyteczność usługi.

Dostępność – największa bolączka PayEye

Ponad 174 punkty akceptujące PayEye w całej Polsce to kropla w morzu potrzeb. Nawet w dużych miastach znalezienie sklepu, gdzie można zapłacić okiem, może być wyzwaniem. Zanim zaczniesz używać PayEye na co dzień, sprawdź mapę akceptacji terminali w Twojej okolicy. Istotna jest też dostępność w e-commerce. Widget na stronach e-commerce to wygodne rozwiązanie, ale tylko pod warunkiem, że sklepy, w których robisz zakupy, go oferują. Inaczej pozostaje tradycyjna karta lub przelew.

Czy warto założyć konto w PayEye?

Moim zdaniem, na razie nie. Chyba że jesteś entuzjastą nowych technologii i lubisz testować nowinki. Dla przeciętnego użytkownika brak powszechności akceptacji, minimalna kwota transakcji i niejasne informacje o limitach i prowizjach stanowią zbyt duże bariery. Poczekaj, aż PayEye zdobędzie większą popularność i dostępność. Wtedy będzie można poważniej rozważyć tę opcję. Aktualnie to bardziej ciekawostka niż realna alternatywa dla tradycyjnych metod płatności.