Autopay dla przeciętnego kierowcy to całkiem spoko opcja, ale bez rewelacji. Jeśli jeździsz po autostradach sporadycznie, to korzyść z uniknięcia kolejek jest realna. Dla firm – to już inna bajka, bo tam zaczynają się schody z prowizjami i potencjalnymi ukrytymi kosztami. Największy plus to wygoda, a minus? Ograniczenia terytorialne i potencjalny lock-in do ekosystemu Autopay.
Autostrady – królestwo Autopay?
Autopay chwali się automatycznymi płatnościami na autostradach A1, A2 i A4. Tylko, że diabeł tkwi w szczegółach. Na A2 działa to jedynie na odcinku Poznań-Konin. Trochę słabo. Dodatkowo, musisz szukać specjalnych bramek. Pytanie: czy oszczędzasz czas, czy tracisz go na szukanie odpowiedniej bramki?
Koszty – czy na pewno za darmo?
Dla osób fizycznych z max dwoma autami Autopay reklamuje się jako darmowy. OK, ale co z prowizjami za transakcje? Niby 0,8% od płatności kartą. Mało? Zależy, ile jeździsz. Załóżmy, że wydajesz miesięcznie 500 zł na autostrady. To 4 zł prowizji. Niby nic, ale rocznie robi się 48 zł. Ukryty koszt wygody.
- Przeanalizuj: Czy te 48 zł rocznie to cena, którą chcesz płacić za uniknięcie stania w kolejce?
- Uważaj: Autopay zarabia na prowizjach od transakcji. Im więcej jeździsz, tym więcej zarabiają.
Bezpieczeństwo – niby OK, ale...
Autopay ma certyfikaty PCI DSS i ISO 27001. To dobrze. Nadzór KNF i NBP też daje pewien komfort. Ale pamiętaj: Twoje dane karty i tablice rejestracyjne są przechowywane w systemie. Ryzyko zawsze istnieje. Jednorazowa opłata weryfikacyjna 1 zł zwracana po weryfikacji karty to standard.
Praktyczne ograniczenia – o tym warto wiedzieć
Nie możesz używać jednego konta Autopay na kilku urządzeniach jednocześnie. To irytujące, jeśli np. masz auto służbowe i prywatne. System rozpoznaje auto po tablicach. Jeśli tablica jest brudna lub uszkodzona, możesz mieć problem. A co, jeśli masz kilka aut, które używasz zamiennie? Trzeba kombinować.